Pewna teoria głosi, że człowiek zmienia się co siedem lat. Czasami te zmiany są ledwo zauważalne, czasami są to radykalne cięcia. Ci, którzy wspięli się na sam szczyt, nie bali się ich. Wierzą, że jak raz im się udało, to uda się i drugi.
Zamknął najlepszą restaurację na świecie, by szukać nowych lądów
Jest taka restauracja na wybrzeżu Costa Brava, której prawdziwym smakoszom przedstawiać nie trzeba. Otrzymała największą możliwą ilość gwiazdek od przewodnika Michelin – czyli trzy. Wielokrotnie była okrzyknięta najlepszą restauracją na świecie. Serwowano w niej niezwykle modną kuchnię molekularną. To rodzaj kuchni łączący gastronomię z chemią, dzięki temu wyjątkowemu podejściu można zjeść np. piankę o smaku pieczonej kaczki.
Mimo że na stolik w el Bulli czekało się nawet dłużej niż rok, chętnych do skosztowania prawdziwego haute cuisine nigdy nie brakowało. Co ciekawe, rezerwacje przyjmowano tylko w ciągu jednego dnia w roku! Restauracja otwierała się tylko na latem i to na około sześć miesięcy. Przez pozostałą część eksperymentowano i opracowywano nowe menu.
Mimo tak wielkiego sukcesu Ferran Adrià, szef kuchni el Bulli, postanowił w 2011 zamknąć restaurację. Dlaczego? Po latach spędzonych w tym miejscu chce odkrywać nowe lądy, ale nadal związane z kulinariami. Jednym z jego najnowszych pomysłów jest stworzenie kulinarnego odpowiednika Wikipedii – LaBullipedia.
Dla miłości porzucił miasto
Ferran Adrià nie jest jedynym, który porzuca kurę znoszącą złote jajka, aby iść dalej, rozwijać się, często w zupełnie odmiennej formule niż dotychczas. Przechodzimy teraz do naszego kraju, bo na rodzimym podwórku takich przykładów również nie brakuje. Pozostajemy jednak w tematyce żywieniowej. Adrian Falatyn rzucił na przykład pracę w korporacji, żeby zostać… rolnikiem.
Ekskluzywne osiedle na warszawskim Mokotowie, znani sąsiedzi, świetnie płatna praca, a mimo to wystarczył jeden impuls, aby nasz bohater porzucił to wszystko. Zakochał się na nowo w koleżance z podstawówki. Oboje byli po trzydziestce, byli pewni, że chcą budować życie razem, gdziekolwiek by to było. Ona rzuciła dla niego Kraków i księgowość, on wszystkie opisywane wcześniej „elementy krajobrazu” zostawił daleko za sobą. Razem wyprowadzili się na małopolską wieś. On zdał egzamin zawodowy na rolnika, ona poszła szkolić się podyplomowo w zakresie zielarstwa. Obok ich gospodarstwa rolnego powstanie restauracja ze zdrową żywnością. Nie boją się podjętego ryzyka, bo wiedzą, że wspólny plan i nowa pasja dają im siłę. A gdy się w coś mocno wierzy, to szybciej dojdzie się do celu.