Rozmawiasz przez komórkę z klientem, a w tym samym czasie czytasz maila od przełożonego i jednocześnie odpowiadasz na pytania kolegi z biurka obok, a w głowie układasz sobie plan na resztę dnia? To normalne, że chcesz być postrzegany jako solidny i wydajny pracownik, który załatwi tysiąc spraw w jedną minutę. Sęk w tym, że wielozadaniowość tak naprawdę przynosi więcej szkody niż pożytku. Nie tylko twojemu mózgowi, ale i negatywnie odbija się na wynikach.

Wielozadaniowość jako kompetencja miękka

Czas to pieniądz. Nie dziwi więc fakt, że szefowie firm już na etapie publikacji ofert pracy sygnalizują potencjalnym pracownikom, że oczekiwać będą od nich efektywnego wykorzystywania czasu pracy. W praktyce oznacza to wykonywanie wielu zadań jednocześnie, co z założenia, ma się przełożyć na większe zyski przedsiębiorstwa. Praca przypominająca działanie wielofunkcyjnego robota dzień po dniu z pewnością spodoba się Twojemu szefowi. Umiejętne radzenie sobie z natłokiem obowiązków i zadaniami „ na wczoraj” przyczyni się również do podniesienia samooceny, ale w ostatecznym rozrachunku może nawet zrujnować karierę.

Multitasking to mit

Możesz w tym samym czasie spożywać posiłek i jednocześnie delektować się ciekawą lekturą, bez obawy, że stracisz wątek, ale wykonywanie kilku zadań naraz wymagających dużego skupienia i koncentracji uwagi z pewnością zakończy się katastrofą. Z pewnością nie od razu, ale po pewnym czasie zauważysz, że popełniasz coraz więcej błędów, zapominasz o ważnych kwestiach, a wyniki Twojej pracy zamiast pikować lecą w dół. Dlaczego? Multitasking oznacza nieustanne rozkojarzenie – mózg przetwarza zbyt wiele informacji jednocześnie i nie potrafi skupić się na tych najistotniejszych. Do tego dochodzi szybsze zmęczenie, brak energii, rosnący poziom stresu i w konsekwencji rozdrażnienie. W ten sposób nie da się pracować dobrze i z pożytkiem dla firmy.