Ostatnio coraz częściej słyszy się opinie o tym, że nasze państwo zdecydowanie za dużo wydaje pieniędzy. Znacznie więcej wydaje niż osiąga z tytułu wpływów do budżetu. Zwolennicy tak zwanego taniego Państwa od lat powtarzają, że takie poczynania doprowadzają nasze finanse do ruiny. I tak z resztą też się dzieje. Zadłużenie naszego kraju w 2014 roku szacowane jest na niecałe 60% PKB. To bardzo dużo, choć na tle innych krajów Unii Europejskiej nie wyglądamy aż tak źle, co obrazuje poniższy wykres:
Jednak jeżeli mamy rozmawiać poważnie, to nie możemy wzorować się na gospodarkach światowych, które już nie zwyżkują tylko oscylują na poziomie 1-2% wzrostu rocznie. Pasjonaci taniego Państwa, czyli w większości wybitni ekonomiści a także część polityków, nie pozostawiają suchej nitki na żadnym z ministrów, który piastował swój urząd przez ostatnie kilkanaście lat. Jednocześnie wskazują na miejsca, w jakich pieniądze budżetu są bezpowrotnie tracone.
Większość z nich przedstawia różnego wymiaru zasiłki pośrednie i bezpośrednie jako głównego winowajcę pogłębiającej się fatalnej sytuacji w naszym budżecie. Zasiłki powinny pobierać osoby, które na prawdę mają ciężką sytuację materialną (choć według zwolenników taniego państwa nawet i oni nie powinni nic otrzymywać od Państwa, tylko od prywatnych fundacji). A tymczasem pod Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej (MOPS) podjeżdżają osoby, które przynajmniej z wyglądu nie wyglądają na potrzebujących. Na pewno nie potrzebujących pieniędzy.
Osoby te najczęściej posiadają dobrą pracę i w miarę stabilnie ułożone warunki życiowe ale ponieważ szef wykazuje w umowie o pracę iż zarabiają najniższą krajową mogą śmiało ubiegać się o zasiłek. Nawet jeżeli zarabiają na czarno kilka tysięcy złotych.
Kongres Nowej Prawicy przekroczył 5-cio procentowy próg wyborczy, a to właśnie ta partia (Korwina Mikkego) od ponad 20 lat jest głównym zwolennikiem tez wolnorynkowych i państwa minimum. Czy zatem ich wieloletnie nauczanie młodzieży wreszcie przynosi skutek? Czy jest szansa, że wejdą oni do sejmu w następnych wyborach? Jeżeli tak, to czy biednym grozi utrata zasiłku? O ile KNP wejdzie do sejmu to nie będzie zdolne do wprowadzenia takich zmian, które ograniczyłyby zasiłki więc osoby mniej zamożne mogą spać spokojnie.
Problemem jest jednak nie to czy zasiłki będą czy nie, tylko czy w ogóle są one korzystne? Gdyby osoba pracująca zarabiała faktycznie tyle ile zarabia czyli bez obciążeń pracodawcy przez Państwo różnymi podatkami, koncesjami etc. (warto przeczytać też o kosztach pracodawcy) to zasiłki w ogóle nie byłyby nikomu potrzebne. A sytuację osób, które nie mogą pracować, przejęłyby prywatne organizacje charytatywne. Tak był z resztą od dawien dawna.